Magiczny Wrocław - wrażenia, atrakcje i porady dla zwiedzających

Jeden z wrocławskich krasnali :) / fot. własna

Wrocław


Pierwsze wrażenia, czyli piździ jak w Świętokrzyskiem

Na początku czułem się chyba troszeczkę przytłoczony. Trasę do miasta pokonaliśmy pociągiem (jechaliśmy kilka godzin) i kiedy wysiedliśmy na stację, wchłonęła nas ogromna masa ludzi. Jeszcze chyba na żadnym dworcu kolejowym nie spotkałem aż tylu osób. Nie ma co się dziwić, bo Wrocław w końcu jest dużym miastem, ale to zrobiło na mnie wrażenie i wywołało lekki dyskomfort z racji mojego introwertyzmu. Po wyjściu na zewnątrz zaskoczył nas mocny wiatr, który towarzyszył nam w różnym natężeniu aż do dnia wyjazdu. Dotychczas myślałem, że województwo świętokrzyskie nie ma sobie równych w tej dziedzinie, ale Dolny Śląsk też znajduje się obok niego na podium.


Dworzec Wrocław Główny / źródło

Miasto tramwajów

Po tych ponad dwóch dniach, które spędziłem we Wrocławiu, muszę przyznać, że miasto jest bardzo dobrze skomunikowane wewnętrznie. Jeździliśmy dosyć sporo, na krótkie i długie dystanse i nie czekaliśmy na tramwaj dłużej niż 8 minut. Właśnie, tramwaj. To jest też coś, co mnie zdziwiło, mianowicie Wrocław to miasto tramwajów. Przez nasz cały pobyt nie jechaliśmy ani razu autobusami, a widzieliśmy je na ulicach jedynie kilka razy. Być może właśnie to jest kluczem do sukcesu - postawienie na jeden środek transportu, a zepchnięcie drugiego na dalszy plan.

Plac Grunwaldzki / źródło


"Bob Budowniczy zawsze da radę!", czyli rewitalizacja i remonty

Wynajmowaliśmy apartament na Starym Mieście i już po krótkim spacerze rzuciło nam się w oczy, że to ścisłe centrum wokół rynku jest bardzo zadbane. Widać było, że wiele kamieniczek zostało niedawno zrewitalizowanych. Miasto jednak nie ustaje w staraniach i remontuje kolejne i to bardzo dobrze, bo pomimo działań wiele budynków stoi zaniedbanych. Pałac Hatzfeldów przy ulicy Wita Stwosza i kamieniczki wokół to tylko kilka z nich.

Pałac Hatzfeldów / źródło

Rynek - serce Wrocławia

Do wrocławskiego rynku mieliśmy niecałe 5 minut spacerkiem, który był czystą przyjemnością. Bardzo podoba mi się na nim rozmieszczenie kamieniczek, bowiem jest on tak jakby stworzony na planie prostokąta, wewnątrz którego także znajdują się zabudowania tworzące drugi, mniejszy prostokąt. Błądzenie małymi, wewnętrznymi uliczkami było wspaniałe. Szczególnie urokliwie zrobiło się po zmroku. Po godzinie 22 ulica Oławska tętniła życiem, a świecące latarnie dodawały magii panującej na niej atmosferze. Ten wieczorno-nocny spacer w kapciach i piżamie, przyjemnie chłodny wiaterek muskający moje włosy i gwar dobiegający z restauracyjek, knajp i pubów zapamiętam na długo.

kamieniczki przy rynku / fot. własna


Wrocław i jego atrakcje

Oprócz wyżej wspomnianego Rynku wrocławskiego i zaliczenia spacerku (najlepiej nocnego) po Starym Mieście polecam także zobaczyć:

1. Katedra św. Marii Magdaleny

Katedra Marii Magdaleny z widocznym Mostkiem Pokutnic / źródło

Sam kościół muszę przyznać, że zawodzi, ponieważ wygląda biednie. Po starej, kilkusetletniej katedrze oczekiwałem czegoś lepszego. Oprócz Portalu Ołbińskiego, kazalnicy i kilku rzeźb na zewnątrz katedra wygląda na ograbioną. Nie wiem, jaka jest tego przyczyna, natomiast wiem, że wiele rzeźb, stalli (drewniane ławy dla duchownych) albo fragmentów elewacji można znaleźć w czy to głównej siedzibie Muzeum Narodowego, czy to Pałacu Królewskim.

stalle z Katedry Marii Magdaleny w Pałacu Królewskim / fot. własna


Chyba najbardziej wartym uwagi miejscem w całym kościele jest Mostek Pokutnic. Oprócz tego, że jest to miejsce dla osób niemających lęku wysokości (czyli nie dla mnie 😅) to zdecydowanym minusem jest cena biletu (nie pamiętam dokładnie, ale oscyluje w granicach kilkunastu złotych). Za pokonanie prawie 250 schodków (45 metrów) w nagrodę dostaje się przepiękny widok na panoramę miasta.

Jeśli jednak nie zdecydujecie się wejść na Mostek, a we wnętrzu katedry nie zobaczycie nic wartego uwagi, koniecznie siądźcie na pobliskim placyku i poszukajcie legendy o owym Mostku, ponieważ to bardzo ciekawa historia!

fontanna piłkarska przy katedrze, obecnie niedziałająca / źródło

2. Mosty i bulwary odrzańskie

Jak każdemu wiadomo przez Wrocław przepływa druga najdłuższa rzeka w Polsce - Odra. Zdecydowanie warto zarezerwować sobie trochę więcej czasu na spacer nad nią. Ja polecam szczególnie część między Mostem Uniwersyteckim a Mostem Pokoju. Wokół rzeki są bardzo ładne budynki (chociażby te należące do Uniwersytetu Wrocławskiego), na które też warto w czasie spaceru zwrócić uwagę. Koniecznie musicie przejść przez mostki i zahaczyć o wyspy - Słodową (na całej znajduje się park), Bielarską, Młyńską, Piasek, Daliową i Tamkę oraz Bulwar Xawerego Dunikowskiego (są w nim ruiny bastionu). Miejsce zachęca do posiedzenia chwilkę na licznych ławkach nad brzegiem i rozkoszowania się widokami. Dla tych dysponujących większym budżetem i niemających lęku przed wodą warty polecenia jest również rejs motorówką bądź łódką. Przystań znajdziecie bez trudu, jest ich wiele.

Takie zaniedbane budynki też nad Odrą można znaleźć / fot. własna

3. Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego

Nieco dalej znajduje się ogród uniwersytecki. My z braku czasu niestety w nim nie byliśmy, natomiast wiem z przekazów, że warto go odwiedzić. Za bilety trzeba trochę zapłacić, ale podobno są warte swojej ceny.

4. Ostrów Tumski

Obok wiatru rzuciło nam się w oczy, że Wrocław to miasto świątyń. Głównie są to oczywiście kościoły katolickie, natomiast nie zabraknie też synagog (np. Pod Białym Bocianem) czy świątyń innych wyznań. Warto wybrać się na spacerek przez samą Dzielnicę Czterech Wyznań.

Synagoga Pod Białym Bocianem / źródło

Koniecznym punktem na mapie miasta jest także Ostrów Tumski, czyli miejsce, gdzie Wrocław wziął swój początek. Wokół Placu Katedralnego w zasadzie wszystkie budynki należą do polskiego Kościoła Katolickiego. To tu znajdują się np. siedziba Archidiecezji Wrocławskiej, Pałac Arcybiskupi czy Papieski Wydział Teologiczny. Punktem centralnym tej "dzielnicy" jest jednak Archikatedra Św. Jana Chrzciciela.

jedna z kaplic Archikatedry Jana Chrzciciela / fot. własna

Historia tego kościoła jest długa, bowiem obecna świątynia (czwarta) została wzniesiona w XIII wieku. Katedra prezentuje sobą styl gotycki, jest więc co oglądać. Mi osobiście po wejściu do środka zaparło dech w piersiach. Wewnątrz panuje niesamowity klimat, jest mało światła, a sam kościół, jak to kościół gotycki, jest wysoki i strzelisty. Do świątyni przylega kilka pięknych kaplic, a ołtarz główny jest bogato zdobiony. W porównaniu do Marii Magdaleny to niebo a ziemia.

5. Park Słowackiego

Pomnik Słowackiego w parku / źródło

Warto udać się na chwilę odpoczynku do Parku Słowackiego i trochę się po nim powłóczyć. Pod koronami starych drzew skrywa kilka fajnych miejsc, takich jak pomnik Słowackiego, rzeźby ("tron" naprzeciwko wejścia do Muzeum Narodowego) czy krasnal Panoramik.

6. Panorama Racławicka

Obok, a w zasadzie jeszcze w parku, znajduje się Muzeum Panoramy Racławickiej, czyli jedna z głównych atrakcji Wrocławia. Najlepiej kupić bilet z wyprzedzeniem przez Internet, ponieważ placówka jest oblegana.

My niestety Panoramy nie zobaczyliśmy - wejściówka kosztuje swoje, a nasz budżet znacząco ucierpiał po zarezerwowaniu noclegów (za późno wzięliśmy się za szukanie i zbyt duży wybór nie pozostał) 😅. Po kupnie biletu za kilkadziesiąt złotych można w ciągu trzech miesięcy wejść do innych oddziałów Muzeum Narodowego, jednak jest to tylko pozorny plus dla grup z młodzieżą szkolną czy studentów mieszkających kawałek dalej od miasta. W gmachu głównym Muzeum bowiem ta grupa może kupić bilety na wystawy stałe po złotówce, więc dla osób z daleka, które nie planują w najbliższych trzech miesiącach kolejnej wizyty we Wrocławiu to niewielkie pocieszenie.

zdjęcie budynku Panoramy z zewnątrz / źródło 

7. Muzeum Narodowe

gmach muzeum ze strony Parku Słowackiego / fot. własna

W każdym większym mieście punktem obowiązkowym dla mnie jest jakieś muzeum. We Wrocławiu nad Odrą przy Moście Pokoju naprzeciwko Parku Słowackiego mieści się budynek główny Muzeum Narodowego. Wchodziłem do niego naprawdę z wielkimi nadziejami i dotychczas sądziłem, że żadne muzeum nie może być nudne. Cóż, otóż może. I piszę to z bólem serca, mimo przepięknego wnętrza.

wnętrze muzeum / fot. własna

Standardowo kupiliśmy bilety na wystawy stałe. W gmachu głównym jest ich sześć. Na pierwszym piętrze znajduje się malutka salka ze śląską rzeźbą kamienną XII-XVI wieku. Wielka szkoda, że znajduje się tutaj bardzo mało eksponatów (kilka z tej "sławnej" Marii Magdaleny). Według mnie to stracony potencjał.

"Cesarzowa Maria Teresa z mężem i dziećmi" W. Pohl / fot. własna

Na pierwszym piętrze mieści się także skrzydło poświęcone sztuce śląskiej z XIV-XVI wieku oraz osobno XVI-XIX wieku. Tutaj poziom mojej nudy zaczął wzrastać, ponieważ większość eksponatów była religijna - rzeźby, obrazy, ołtarze i kilka portretów świeckich. To może być zrozumiałe, w końcu nie znam sztuki śląskiej i być może w tamtych wiekach rzeczywiście była ona zdominowana przez tematykę sakralną.

portrety króla Stefana Batorego i Anny Jagiellonki pędzla M. Kobera / fot. własna

Nie jest jednak zrozumiały wygląd wystawy "Sztuka europejska XV-XXw." (piętro II). Było tutaj kilka przykuwających uwagę pejzaży czy mebli, natomiast wydaje mi się, że znowu ta część muzeum była zdominowana przez sztukę religijną, więc poziom naszej irytacji wzrastał i już nawet nie zatrzymywaliśmy się przy każdym dziele.

"Wjazd Jerzego Osslińskiego do Rzymu" Canaletto / fot. własna

Następnie na szczęście trafiliśmy na piętro III, gdzie mieści się wystawa "Cudo-Twórcy". Jest ona naprawdę warta uwagi. Zawiera takie eksponaty jak meble, ubrania, rzeczy z Dalekiego Wschodu czy masę ceramiki. Minusem jest to, że pomimo znaków trudno do niej trafić. Po wejściu na trzecie piętro napotykamy zamknięte drzwi bez żadnej nalepki i nawet nie wiemy, czy możemy je otworzyć.

A. Grottger "Po powstaniu" / fot. własna

Na koniec udało nam się zwiedzić sztukę polską XVII-XIX wieku. Obok "Cudo-Twórców" to druga warta uwagi wystawa tego oddziału muzeum. Pojawiały się także elementy religijne, było ich nadal sporo, a jakże, jednak zdecydowanie nie dominowały.

"Dziewczynka góralska" J. Mehoffer / fot. własna

W Muzeum nie przeoczcie takich dzieł takich jak:
- obrazu W. Pohla "Cesarzowa Maria Teresa z mężem i dziećmi"
- portretów króla Batorego i Anny Jagiellonki pędzla Marcina Kobera
- obrazu "Wjazd Jerzego Osslińskiego do Rzymu" Canaletta
- obrazów Malczewskiego

"Ojczyzna" J. Malczewski / źródło

Koniecznie zwróćcie uwagę także na takie nazwiska jak Grottger, Podkowiński, Boznańska, Bilińska, Chwistek, Mehoffer, Tetmajer, Wyspiański, Gierymski czy Kossak.
No i oczywiście na całą salę Matejkowską z wiodącymi "Ślubami Jana Kazimierza"!
"Śluby Jana Kazimierza" J. Matejko / źródło

Poza tym strona muzeum ładuje się koszmarnie powoli, pomimo bardzo dobrego łącza internetowego i sprawdzenie jakiejś informacji zajmuje sporo czasu.

Ogólne wrażenia są raczej negatywne. Jeśli nie odwiedzicie wrocławskiego Muzeum Narodowego moim zdaniem za wiele nie stracicie.

8. Hala Stulecia

Samego budynku nikomu chyba przedstawiać nie trzeba, ponieważ to kolejne konieczne do odwiedzenia miejsce na mapie Wrocławia. Dotrzeć do niego można tramwajem przez Most Zwierzyniecki, który obecnie jest niestety zasłonięty i trwa jego przebudowa (a szkoda, bo przez plandeki prześwitywały naprawdę ładne mury!).

widok na Halę od strony fontanny multimedialnej / fot. własna

Na stronie Hali Stulecia w zakładce "Zwiedzanie" widnieją takie oto zdania:
"Jeżeli ktoś mówi, że był we Wrocławiu, a nie widział Hali Stulecia - to nie był we Wrocławiu. Obiekt-symbol. Ikona. Przestrzeń otwarta na ludzi (...). Ale wystarczy już górnolotnych wyrażeń. Chodźmy na spacer".

Cóż, już planując tydzień przed wyjazdem, jakie miejsca odwiedzimy, Hala Stulecia rzeczywiście znajdowała się na podium. Jakież jednak było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że w lipcu i sierpniu, czyli okresie wakacji, kiedy dużo się podróżuje i planuje wyprawy w rozmaite miejsca, bezpośrednie wejście pod kopułę Hali jest niemożliwe. Otwarte jest jedynie Visitor Centre (wystawa multimedialna o historii budynku, jego twórcy itp.). Nie znalazłem nigdzie powodu takiego, według mnie, bezsensownego zarządzenia i jest to strzał w kolano. Więc czy rzeczywiście Hala jest otwarta na ludzi i zaprasza na spacer?

9. Pergola i Wrocławska Fontanna Multimedialna

fontanna w trakcie pokazu / fot. własna

Na szczęście za gmachem Hali znajduje się miejsce rzeczywiście otwarte, ogromne i przepiękne. Mowa tutaj o fontannie. Pokazy multimedialne, podczas których strumienie fontanny "tańczą" do wielu popularnych utworów, odbywają się w pełnych godzinach. My zahaczyliśmy o dwa pokazy. Siedzieliśmy nad brzegiem jak zaczarowani, wpatrując się w żywiołowe ruchy wody i słuchając przepięknych nut dobiegających z ogromnego głośnika.

Fontannę okala Pergola, czyli zacieniona, półotwarta aleja zarośnięta bluszczem. Dla mnie - miłośnika wszystkich bluszczy, to było coś pięknego.

Pergola wokół fontanny / źródło

10. Park Szczytnicki

W czasie oczekiwania na pokaz lub już po warto udać się na spacer po pobliskim parku, w którym znajduje się kilka zbiorników wodnych, urokliwe mostki, drewniany kościół i pomniki. Idealne miejsce na dłuższy spacer (park liczy około 100 hektarów).

Park Szczytnicki / źródło

11. Ogród Japoński

Ogród Japoński / fot. własna

To zamknięta część Parku Szczytnickiego i żeby do niego wejść, trzeba kupić bilet, który kosztuje kilkanaście złotych i jest zdecydowanie warty swojej ceny. W ogrodzie podczas krótkiego spacerku można zobaczyć dużo gatunków roślin pochodzących z Japonii, przejść urokliwym mostem przez mały zbiornik wodny, posiedzieć na molo czy altanie w środku jeziorka i poszukać wzrokiem pływających ryb, obejrzeć pawilon herbaciany i kaskadę wodną oraz przejść przez bramę Sukiya-mon.

12. Zoo

Nieopodal Parku Szczytnickiego znajduje się zoo. Po przejściu przez ulicę Wróblewskiego i kupnie biletu można przespacerować się po 33 hektarach i odwiedzić ponad 1100 gatunków (pod tym względem zoo zajmuje trzecie miejsce na świecie). Ogromnym plusem jest to, że teren jest w dużej części zadrzewiony, więc można schronić się przed dokuczającym w okresie letnim słońcem.

Ja osobiście nie przepadam za ogrodami zoologicznymi, ponieważ często trudno dostrzec wszystkie zwierzęta. W dniu naszych odwiedzin było dosyć gorąco, więc niektóre gatunki zdążyły się pochować czy to w swoich budynkach, czy to gdzieś w krzakach będących częścią ich zamkniętego terytorium.

Ogród Zoologiczny / źródło

13. Pałac Królewski

Tryptyk Durera / fot. własna

Pałac Królewski, dawniej siedziba królów pruskich z dynastii Hohenzollernów, obecnie jest siedzibą dwóch oddziałów Muzeum Miejskiego Wrocławia - Muzeum Historycznego oraz Muzeum Sztuki Medalierskiej. Główną częścią ekspozycji jest bardzo ciekawa, w części multimedialna wystawa "1000 lat Wrocławia", ale w Pałacu znajdują się także komnaty królewskie. Na zwiedzenie warto poświęcić 1,5-2 godziny.

Jedna z sal pałacu / fot. własna


Inne uwagi

-Wrocław - miasto bezdomnych

Co mnie trafiło, to że we Wrocławiu jest bardzo dużo bezdomnych. Często tworzy to pewien kontrast, szczególnie na rynku, gdzie pan leży sobie na ławeczce, a wokół wszyscy chodzą szczęśliwi, są jakieś otwarte performance'y itd. Miasto powinno zdecydowanie wziąć się za problem bezdomności i go rozwiązać, ponieważ jest to niedopuszczalne.

- miasto zbiórek

Po wyjściu z dworca na zewnątrz podeszła do nas pani zbierająca pieniądze na cel charytatywny. Podczas naszego dwudniowego pobytu zaczepiło nas z 5 osób z puszkami. Warto mieć to na względzie i uzbroić się w drobne gdzieś w kieszeni.

- całodobowa poczta na rynku

Co mnie ogromnie zdziwiło (pozytywnie oczywiście) to fakt, że oddział Poczty Polskiej przy rynku jest czynny całodobowo. Ułatwiło to nam zdecydowanie wysłanie pocztówek i uważam, że to bardzo dobre udogodnienie.

- ceny pamiątek

Jak chyba wszędzie, im bliżej centrum, tym drożej. Szczególnie osoby z mniejszy
m budżetem muszą uważać, ponieważ różnice w cenach są dosyć spore. Przy ulicy Oławskiej mały magnes z krasnalem trzymającym grosik kosztował 15 złotych, a obok miejsca naszego apartamentu przy Wita Stwosza 4,50zł. Niecałe 400 metrów, a różnica dosyć znacząca jak na małą pamiątkę.

- samochody w centrum

Na wybrukowanych ulicach często można natknąć się na samochody. Idąc przez chyba główny deptak Wrocławia obok Rynku, czyli ulicę Oławską (odcinek już za galerią poza ruchliwą ulicą) jak na centrum jeździło naprawdę sporo samochodów, na które trzeba uważać. Chociaż jeżdżą powoli i raczej ustępują pierwszeństwa pieszym, to jednak zdarzyło się dwóch niecierpliwych kierowców.

- miasto wróbli

Zdziwiło mnie też to, że we Wrocławiu jest bardzo mało gołębi. W moim mieście latają, gdzie chcą a tutaj widzieliśmy ich tylko kilka. Za gołębie za to robią... wróble! Już praktycznie udomowione, nie boją się ludzi i domagają jedzenia.

Komentarze

  1. Tak jak obiecałam - dotrwałam do końca! We Wrocławiu nie byłam, ale mam nadzieję, że kiedyś będę. Na swojej liście na pewno umieściłabym rynek, pergolę i wrocławską fontannę multimedialną i pałac królewski. To tak na 100%. Za wycieczkami do ogrodów zoologicznych jakoś nie przepadam, zdecydowanie bardziej wolę oglądać zwierzęta w ich naturalnym środowisku, więc w tej kwestii wystarczą mi krótkie wieczorne wycieczki po lasach i polach. Muzea też raczej omijam, bo po szkolnych wycieczkach pozostał pewien niesmak. Choć jak tak sobie o tym myślę, to chyba warto byłoby zahaczyć o wystawę sztuki polskiej XVII-XIX wieku.
    Fajny pościk! Naprawdę przyjemnie się czytało! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, miło mi :). Te cztery miejsca musisz odwiedzić koniecznie, a Muzeum Narodowe to w wolnym czasie ewentualnie. Nie ukrywam, że ja w ogóle nie planowałem iść do zoo, ale jak się jedzie z kimś innym, to trzeba pójść na pewne ustępstwa.

      Usuń

Prześlij komentarz

Często czytane...