#1 Pitu Pitu o filmach i serialach



Witam Was ponownie :D. Postanowiłem dzisiaj Wam też coś wrzucić, bo wiecie- reaktywacja bloga, muszę się rozkręcić. No i napisałem podsumowanie stycznia pod względem filmów i seriali. Za tydzień pojawi się podsumowanie książkowe i muzyczne. Postanowiłem to jednak rozdzielić na dwie części, bo już ta część sama w sobie jest długa. Jakbym to połączył, to post ten byłby niczym magisterka xDDD. Myślę, że już tak zostanie. Musicie uważać tylko na tytuły postów, bo będą różniły się drugą częścią. Pierwsza zawsze będzie taka sama :P.

Seriale

Pierwsza sekcja- seriale. Nie wiem, czy to mądrze, ale postanowiłem, że będę tutaj pisał tylko o serialach, które udało mi się skończyć, a nie zacząć czy kontynuować. Któregoś miesiąca może w sumie mi się nie udać żadnego zakończyć, ale mniejsza xD. Wtedy zacznę się martwić. Ważne, że styczeń obfitował w seriale.

1. "Reign"- "Nastoletnia Maria Stuart"


O jejku, to były naprawdę takie początki stycznia. Serial liczy sobie dużo sezonów i odcinków, które trwają około 40 minut, więc bardzo trudno było mi się z nim rozstać. Tragiczna historia królowej szkockiej i przez jakiś czas francuskiej przedstawiona w genialny sposób. Scenografia, stroje i fabuła to cudo! Każdy musi to obejrzeć!


2. "The end of the f***ing world"


A konkretniej 2 sezon. Nie jestem jednak pewny całkowicie, czy to na sto procent było w styczniu, ale chyba tak. Kiedy dowiedziałem się, że wypuścili 2. sezon, byłem wniebowzięty. Pierwszy był genialny. Wspaniały czarny humor idealnie wpasowujący się w moje gusta. A sezon drugi... Cóż... Jeszcze lepszy! Ta cała Bonnie była fantastycznym dodatkiem(jeśli mogę ją tak nazwać xD). Szkoda tylko, że odcinki trwają tak króciutko. Albo i nie, może to dobrze? Nie wyobrażam sobie w zasadzie, jak mógłby wyglądać odcinek 40-minutowy.

3. "Ania nie Anna"


A jeszcze dokładniej sezon 3, do którego też nie jestem pewny, czy skończyłem go konkretnie w styczniu. Ale wydaje mi się, że tak. Jak nie to trudno, przecież to i tak post po długim czasie nieobecności xD. Cóż tu napisać o "Ani...". Serial genialny, również mi się podoba. Nie jest ściśle związany z książką(bo warto zaznaczyć, że jest nią inspirowany, a nie oparty), ale nie przeszkadza mi to. Idealnie trafia w moje gusta. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na nowe sezony.




4. "The Crown"

Sezon 3. Jak wszyscy wiemy- produkcja powiadomiła, że co dwa sezony będzie zmieniała aktorów. No i po raz pierwszy zrobili to w tym sezonie. Najbardziej byłem podekscytowany na myśl, że księżniczkę Małgorzatę zagra nie kto inny jak Helena Bonham Carter. No i muszę przyznać, że swoją rolę odgrywa kapitalnie! Sprawdziła się w roli Belli z Harrego Pottera, sprawdza się i w The Crown. Jak wypadają inni? Również radzą sobie nie najgorzej. Erin Doherty jako księżniczka Anna czy Marion Bailey jako królowa matka. Gra aktorska w tym serialu jest na naprawdę dużym poziomie. Z niecierpliwością czekam na kolejne sezony! Szczególnie na piąty, w którym ponownie zmieni się obsada i jak powiadomiła produkcja: królową Elżbietę zagra nie kto inny jak Imelda Staunton, która jak wszyscy wiemy, wcieliła się w rolę Dolores Umbridge. Wyszło jej to naprawdę fantastycznie. Miejmy nadzieję, że podobnie będzie w przypadku The Crown i królowej Elżbiety.



5. "Młody papież"

Kolejny i już ostatni serial obejrzany w ubiegłym miesiącu. I tutaj moje uczucia już nie są w pełni pozytywne jak w przypadku powyższych materiałów. Obejrzałem bez zapału, trudno mi było go skończyć i jakiś dziwny był na początku. Irytował mnie, akcja była taka nudna. Ale ostatnie odcinki były trochę lepsze. W ogólnym rozrachunku mam obojętne nastawienie do tego serialu. Czy obejrzę drugi sezon, czyli "Nowy papież"? Być może, zobaczymy.


źródło

Filmy


Jest i kolejna, a zarazem druga i ostatnia sekcja, czyli filmy. Czy ten miesiąc obfitował w filmy? Zależy jak na to spojrzeć. Dla mnie jest tego mało, ale dla niektórych może być dużo.

1. "Kopciuszek"

Ten film udało mi się obejrzeć już pierwszego dnia stycznia. Widocznie musiał lecieć gdzieś w telewizji i przykuł moją uwagę(nie pamiętam, okay? To było dawno xD). Jest to dosyć świeża wersja Kopciuszka z 2015 roku. Film mi się podobał. Pozwolił mi wrócić do wczesnego dzieciństwa. Wciąż pamiętam bajki typu "Tom i Jerry". Ahhh... To były czasy...

2. "The Duchess"- "Księżna"

W następnej kolejności skusiłem się na "Księżną" z 2008 roku w reż. Saula Dibba. Tutaj sytuacja nie wygląda tak kolorowo. Film jest historyczny, osadzony w XVIII-wiecznej Anglii. Nie porwał mnie jednak ten klimat. Fabuła była jakaś taka... dziwna i mało interesująca. W sumie bardziej mi się ten film nie podobał niż podobał. Uczucia naprawdę mam mieszane. Sądzę, że skoro mi- osobie, która uwielbia filmy historyczne się nie przypadł do gustu, to tym bardziej nie spodoba się osobom, które historii nie lubią. Jeśli chcecie- obejrzyjcie, ale nie polecam.

3. "Kopia mistrza"

Film z roku 2006, reż. Agnieszka Holland. Cóż... Obejrzałem z przymusu, trochę szkoda mi czasu, bo spodziewałem się jakiegoś fenomenu, ale tutaj go niestety nie znalazłem. Niektóre sceny były dosyć... osobliwe i hm... odpychające(na zawsze w mojej pamięci pozostanie tekst "Umyj mnie"😍🤨). Ale były też wzruszające- chociażby to, kiedy Anna pomagała Beethovenowi  podczas premiery jednej z jego symfonii. Ogólne wrażenia są jednak negatywne. Polecam, jeśli chcecie zaznajomić się z ostatnimi latami życia kompozytora, jednak ostrzegam- nie jedzcie podczas seansu xD.


Kadr z filmu "Kopia mistrza"

4. "Wyklęty"

Rok 2017, reż. Konrad Łęcki. Film, jak tytuł wskazuje, opowiada o żołnierzach wyklętych, którzy musieli ukrywać się w czasach PRL i nie zgadzali się z władzą komunistów. Takie historie trzeba nagłaśniać i ze względu na historię i fabułę materiał jest warty uwagi. Jak z wykonaniem? Trochę gorzej, ale znośnie.

5. "Jutro idziemy do kina"

2007 rok, reż. Michał Kwieciński. Kolejny dramat historyczny. Opowiada o trzech młodzieńcach, którzy w rok II wojny światowej napisali maturę i snuli plany na dalsze życie. Mamy tutaj ich pierwsze miłości, prace, wzloty i upadki. Nagle na ich drodze staje wojna. Film niezmiernie mi się podobał. Wzruszające, tragiczne zakończenie... Polecam!

6. "Siódma pieczęć"

Rok 1957, reż. Ingmar Bergman. Materiał opowiada o realiach panujących w średniowieczu i o głównym motywie tego okresu, czyli "danse macabre"- taniec śmierci. Jak na czasu powstania trzeba przyznać, że to było istne dzieło sztuki. Jak na nasze czasy- wiadomo, nic specjalnego. Film jest po prostu prymitywny i bardzo mnie śmieszył. Gdyby nie szkoła i moja Sorka od polskiego, nigdy bym go raczej nie obejrzał. Doceniam fenomen, ale jednak nie moje klimaty. Jeśli lubicie klasyki, to polecam. Jeśli nie, to będzie dla Was strata czasu.

7. "Dzieci Ireny Sendlerowej"

Rok 2009, reż. John Kent Harrison. Kolejny dramat wojenny. Nie moja wina, że lubię takie klimaty, okay xD? No ale ponownie, jak to bywa w przypadku dramatów wojennych, niezwykle poruszający i chwytający za serce. Pozwala zachować nadzieję, że zawsze dobro zwycięży i że zawsze znajdzie się ktoś o dobrym sercu.



8. "Biegnij, chłopcze, biegnij"

Rok 2013, reż. Pepe Danquart. Opowiada o chłopcu- Żydzie, który musi uciekać od domu do domu i ukrywać się przed nazistami. Kolejny emocjonalny film. Aktor grający głównego bohatera, pomimo że jest małym chłopcem, radzi sobie świetnie.

9. "Lista Schindlera"

Rok 1993, reż. Steven Spielberg. Dziewiąty i ostatni już film obejrzany w styczniu. Coś w stylu "Dzieci Ireny Sendlerowej". Podoba mi się to, że film jest czarno-biały. Wtedy już chyba była możliwość kręcenia w kolorach. Chyba na pewno, bo była tam scena z dziewczynką w krwistoczerwonej sukience. Zostało to więc zrobione celowo, co dobrze wpływa na odbiór filmu. Nie mam zastrzeżeń w zasadzie do niczego. Polecam szczególnie obejrzeć!

Podsumowanie:

 Myślałem nad tym, żeby w podsumowaniu podać czas spędzony nam filmami i serialami w danym miesiącu, ale wybaczcie, tego jest tyle, że naprawdę nie chce mi się liczyć xD. Postanowiłem więc, że napiszę obecny stan godzin/dni spędzonych nad filmami i serialami wyświetlany na moim Tv Time'ie:

3 mies. 6 dni 5 godz.- seriale

9 dni 9 godz. - filmy


I to tyle! Trochę się rozpisałem, ale miałem dużo filmów i seriali do omówienia. Ta część jest już bardzo długa, a co by było, gdybym to wszystko razem połączył xD. Tak czy siak gratuluję osobom, które tutaj dotarły. Należy się Wam prawdziwy order cierpliwości i odporności na nudę!

Możecie napisać mi jeszcze w komentarzach, jak Wam seriale i filmy udało się w styczniu obejrzeć. Może jakieś mi polecicie? Jestem bardzo ciekawy!


                                 Gorące(niczym ta scena w "Kopi mistrza") pozdrowienia*,
                                         
                                                                                           Szymon











*przepraszam, nie mogłem się powstrzymać xD

Komentarze

  1. Też w styczniu obejrzałam Anię i jestem po prostu zakochana. Ten serial jest niesamowicie wartościowy, ślicznie nagrany i ma cudowny klimat starych czasów. A The Crown planuję zacząć oglądać, może w ferie się uda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ania, nie Anna" to życie! A "The crown" jak najszybciej zacznij :P.

      Usuń
  2. Tyle tu tego i chyba nic nie oglądałam w całości. Na razie mam ochotę na lżejsze do oglądania rzeczy. Czekam na książkowe podsumowanie, może lepiej będzie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz. Ale mam nadzieję, że po te polecane przeze mnie kiedyś obejrzysz :D. Zobaczmy, podsumowanie wrzucę w sobotę bądź niedzielę :D.

      Usuń

Prześlij komentarz

Często czytane...