"Poufne lekcje perskiego" - recenzja (UWAGA: SPOILERY)
Podstawowe informacje:
Reżyseria: Vadim Perelman
Scenariusz: Ilja Zofin
Gatunek: Dramat
Produkcja: Niemcy / Rosja / Białoruś
Premiera: 29 października 2021 (Polska)
Krótko o fabule
Głównym bohaterem jest Gilles (aktor
Nahuel Perez Biscayart), który jest Belgiem wyznania mojżeszowego. Aby uniknąć
rozstrzelania, podaje się za Persa. Okazuje się, że jeden z oficerów - Klaus Koch (aktor Lars Eidinger) poszukuje
osoby takiej narodowości, aby ta nauczyła go języka farsi. Gilles staje się
nauczycielem nazistowskiego oficera.
Pierwsze wrażenia po obejrzeniu
Film bardzo wciąga. W zasadzie już w pierwszych minutach zaangażowałem się w fabułę i śledzenie losów postaci, a nie przy każdej produkcji zawsze się tak dzieje. Kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe, siedziałem wmurowany w fotel. Byłem niezwykle wzruszony i rozkołysany emocjonalnie. Po wyjściu z sali nie chciałem z nikim rozmawiać, potrzebowałem ciszy, żeby na świeżo przetrawić to, co przed chwilą obejrzałem. Do realnej, dłuższej dyskusji z przyjaciółką byłem gotowy dopiero po kilku godzinach po seansie. To wszystko, a w szczególności płacz i uronienie kilku łez, jest, moim zdaniem, wyznacznikiem dobrego filmy, jakim z pewnością są „Poufne lekcje perskiego”.
„Lekki” film wojenny
Przede wszystkim chciałbym
zwrócić uwagę na to, że w porównaniu do innych produkcji wojennych, „Poufne
lekcje perskiego” są naprawdę lekkie. Ja, osoba mająca za sobą wiele takich
tekstów kultury, mógłbym śmiało polecić tytuł nawet osobom, które nie lubią oglądać
filmów wojennych ze względu na trudne obrazy czy samą ciężkość tematu. Uważam,
że producenci naprawdę postarali się jak najbardziej uprościć i być może nieco
umniejszyć dramat wojny i obozów albo przemilczeć pewne sprawy czy pokazać je w
mniej trudny sposób, ale dzięki temu zrobili coś bardziej uniwersalnego,
dostępnego dla większego grona widowni.
Motyw języka „perskiego”, czyli główny filar akcji
W mojej głowie, przy okazji
wcześniej wspomnianej dyskusji właśnie, zrodziła się myśl, że to niezwykle
piękny motyw. Język ogólnie to dla mnie takie zbiorowe dziedzictwo, świadectwo
całego narodu. Owszem, kryje się za nim historia, ale nasza wspólna jako
zbiorowości. Za językiem wymyślonym przez głównego bohatera z kolei także kryje
się historia, ale już bardziej prywatna, ponad 2 tysięcy jednostek,
pojedynczych, imiennych osób. Gilles mianowicie nowe słowa wymyślał za pomocą
specjalnego algorytmu, tworząc wyrazy z imion więźniów, których sam poznawał
przy okazji rozdawania pożywienia czy kiedy musiał przepisywać ich dane do
rejestrów obozowych. I samo to już jest wzruszające – to, z czego, na jakim
fundamencie powstała ta mowa. Jednakże tym, co już przelało czarę i sprawiło,
że się rozpłakałem, była jedna ze scen końcowych, w której Gilles już po
zdobyciu obozu przez aliantów, pytany o to, czy pamięta dane jakichś więźniów,
zaczyna recytować z pamięci imiona i nazwiska ponad dwóch tysięcy osób. Postaci
wokół zamilkły, wpatrując się ze współczuciem, niedowierzaniem i pewną zgrozą w
oczach w mężczyznę, i oprócz strasznego monologu wyliczania głównego bohatera, słychać
jedynie szybkie skrobanie piórem po papierze. Niezwykle mocna i sugestywna
scena.
Medal zawsze ma dwie strony, czyli ukazanie wielowymiarowości i niejednoznaczności
człowieka
„Poufne lekcje perskiego” są
świetne pod względem psychologicznym. Chciałbym w tym momencie szczególną uwagę
zwrócić w zasadzie na drugoplanową postać, czyli oficera Klausa Kocha, który
jest niesamowicie wielowymiarowy i tragiczny. To taki typ bohatera, który w
zasadzie uważany może być za czarny charakter, natomiast moim zdaniem nie da
się go ocenić. Czy Koch był nazistowskim żołnierzem i brał udział w procederze
mordowania Żydów w obozie? Tak, to jest bezdyskusyjne. Nie pragnę tego negować
w żaden sposób, ale chciałbym przekierować uwagę na coś innego – na jego
dzieciństwo. Na to, kim jest człowiek w danej chwili wpływa wiele czynników.
Doświadczenie życiowe, wiedza czy coś tak prostego jak nastrój czy humor w
obecnym momencie. Dzieciństwo natomiast to jest taki specyficzny okres, w
którym kształtuje się mózg człowieka i bardzo (ten okres) wpływa na to, jaka ta
osoba będzie w przyszłości. Koch nie miał kolorowego początku życia. Był
członkiem biednej rodziny, w której zawsze brakowało jedzenia. Przyznał się
przed Gillesem, że wstąpił do partii nazistowskiej, ponieważ widział na rogu
ulicy roześmiane twarze jej członków – wydawało mu się, że po zapisaniu się
rozpocznie nowe życie. Nie doprowadziło go to oczywiście do żadnego dobrego
miejsca, ale sam powód jest niezwykle poruszający. Kolejną rzeczą, która
przemawia za niejednoznacznością Kocha są jego marzenia. Pragnie mianowicie
zostać kucharzem i otworzyć restaurację w Teheranie, gdzie przebywa także jego
brat zmuszony do ucieczki. Jaka jest przyczyna tego marzenia? Zupełnie prosta.
W dzieciństwie bowiem w domu Kocha zawsze brakowało jedzenia, więc chce karmić
ludzi i mieć pożywienia pod dostatkiem (nie chcę zmieniać zdania co do jego
postawy, ale czy to nie piękne w swej prostocie marzenie?).
I tutaj powinno wysunąć się
pytanie, czy Koch musiał wstąpić do partii, uczestniczyć w tym całym
obrzydliwym procederze, przyczyniając się być może niebezpośrednio, ale cicho
przyzwalając na to, co działo się w obozie? Oczywiście, że nie musiał.
Kierowały nim
proste i przez to rozbrajające i być może dla niektórych
usprawiedliwiające pobudki: chciał po prostu wieść normalne, w miarę dostatnie
życie. Nie chciał życia zwykłego, szarego człowieka, któremu jakimś cudem udaje
się zdobyć jedzenie i ledwo przeżyć, a takie właśnie znał od dzieciństwa.
Chciał zmiany, czegoś lepszego. Nic nie usprawiedliwia tego, jak okropnie się
zachowywał wobec chociażby Gillesa, kiedy wpadł w szał, natomiast moim zdaniem,
nie wolno Kocha oceniać. Przede wszystkim my sami nie wiemy, jak byśmy
zachowali się w okolicznościach wojny, życia w nędzy, walki o pożywienie.
Prosto jest powiedzieć, że Koch był zły, a trudniej samemu zdecydować, jeśli
(nikomu tego nie życzę), akurat TY znalazł(a)byś się w takiej sytuacji.
Wyobrażenie sobie wyobrażaniem sobie, natomiast przeżywana realnie sytuacja to
zupełnie co innego.
Koch kierował się prostymi instynktami,
prawami natury. Nie nauczono go kontrolować emocji, nie wymagano tego od niego
w żadnym momencie życia. Jeśli nie miał jedzenia, marzył o zdobyciu go za
wszelką cenę; jeśli był biedny, chciał automatycznie bogactwa. Tak działa
życie, które czasami stawia nas przed wyborem wybrania brutalności albo pozycji
przegranego. Silniejszy, może nie zawsze, ale zazwyczaj wygrywa.
Kontrasty
Większość filmów wojennych
opowiadających o czasach II wojny światowej, a szczególnie te tzw. filmy
obozowe, oparte są na kontrastach, które pojawiają się również w „Poufnych
lekcjach perskiego”. Są w zasadzie wszechobecne. Od przeplatających się scen na
placu głównym z więźniami odbierającymi pożywienie ze scenami bankietu
pracowników obozu, sceny baraków i prycz ze scenami eleganckich, zadbanych biur
czy pokoi oficerów nazistowskich. Kontrasty wreszcie pojawiają się nawet w
jednej scenie, chociażby przy tytułowych lekcjach perskiego- pierwsze co rzuca
się w oczy to różnica w ubiorze Kocha i Gillesa. To wszystko buduje obraz
niesprawiedliwości i potęguje zło. Po zestawieniu wrażenie grozy, strachu i
obrzydzenia jedynie wzrasta u widza.
Szczególnie przy okazji
kontrastów chciałbym wyróżnić wątek, który mnie osobiście chwycił za serce.
Chodzi mi mianowicie o przepiękną miłość braterską pomiędzy braćmi przybyłymi do
obozu w czasie trwania akcji filmu. Ta miłość, która ich łączy jest tak
niezwykła i mocna, jakby była jasnym światełkiem nadziei i dobra, które tli się
mocno, próbuje nie dać się zgasić przez piekielne otoczenie.
Więź pomiędzy Gillesem a Kochem
Podczas oglądania można zauważyć
coś ciekawego, mianowicie pomiędzy Gillesem a Kochem tworzy się dziwna i w
jakiś sposób niezwykła więź, której nie da się tak do końca określić. Czy jest
to przyjaźń? Odpowiadając pytaniem na pytanie: czy przyjaźnią można nazwać to,
kiedy ktoś jest wyżej nad rzekomym przyjacielem i wykorzystuje tę władzę? Czy
to może jednak była miłość? Podczas seansu mogliśmy w końcu zobaczyć kilka
subtelnych gestów, które pijany Koch starał się wykonywać wobec Gillesa. Kolejne
pytanie więc: czy Koch był jeszcze w tamtym momencie życia w stanie tak po
prostu, po ludzku kochać? A może to po prostu była miłość platoniczna? Albo
przywiązanie i jakaś próba ze strony Kocha odwdzięczenia się w dziwny, może
niezdarny sposób Gillesowi? Oficer pewnie piastował swoje stanowisko od dawna,
więc czy był jeszcze w stanie wykrzesać z siebie chociaż okruchy wdzięczności,
tę stłumianą i uciszaną przez lata iskierkę dobra? A może, biorąc pod uwagę
pozytywny scenariusz, zadziałała pewnego rodzaju prowokacja głównego bohatera,
który, nie wytrzymując atmosfery i okropnych wydarzeń w obozie, ruszył z tłumem
więźniów na śmierć, a Koch go uratował. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te
pytania i chyba nikt inny, na czele z samym reżyserem nie jest. Ta relacja była
naprawdę dziwna i przez to ciekawa.
Słyszałem też głosy niektórych mówiące, że szkoda, iż
pomiędzy bohaterami nie wywiązało się nic bardziej czytelnego, widocznego i
wątek miłości pasował w filmie jak ulał. Owszem, sam w pewnym momencie
spodziewałem się, że jakieś uczucie się pojawi, natomiast cieszę się, że jednak
ostatecznie tak się nie stało. Tak, ów wątek aż sam się prosił o dodanie,
natomiast wtedy, moim zdaniem, główny temat filmu byłby nieco przyćmiony i
zszedłby na drugi plan. A tak zwracamy uwagę na wcześniej opisywane przeze mnie
kontrasty czy ciekawą i rozbudowaną psychologię.
Wojna z dwóch stron
Rzeczą wartą pochwały jest z pewnością to, że zwrócono uwagę także na ukazanie tej drugiej strony wojny - widzianej oczami Niemców. Oprócz wcześniej wspomnianej rozbudowanej analizy psychologicznej Kocha, w filmie obejrzeć można dosyć bogate życie "pracowników" obozu, jakieś romanse, życie bardziej prywatne i urywek tego, jakimi są w rzeczywistości poza "pracą".
Główny bohater
Warto również poświęcić kilka słów postaci Gillesa. Jest to tak niezwykle mądra i niesamowicie inteligentna i kreatywna osoba. Z wielkim podziwem, i też lękiem, śledziłem wymyślanie przez niego wyrazów, z rozpaczą obserwowałem jego załamanie. Jako główny bohater całkowicie mnie porwał i kibicowałem mu przez całość filmu.
Zakończenie
„Poufne lekcje perskiego” z
pewnością pozostaną w moim sercu na dłużej. Wam także niezwykle gorąco polecam
obejrzenie tej produkcji. Myślę, że i z Wami, oprócz zmiętego biletu
zapomnianego gdzieś w kieszeni, zostanie porywająca i emocjonalna historia.
Ocena: 9/10
[Po kliknięciu na zdjęcie, zostaniesz przekierowany pod link źródłowy.]
Komentarze
Prześlij komentarz