Szukanie, szukanie i jeszcze raz szukanie- "Rzeka" E. Kiereś RECENZJA


Tytuł: "Rzeka"

Autorka: Emilia Kiereś

Wydawnictwo: Akapit Press

Strony: 190


    No i jestem po lekturze kolejnej książki Emilii Kiereś! To już druga powieść spod pióra tej autorki, jaką udało mi się przeczytać. Bałem się, czy „Przepowiednia” nie była zbiegiem okoliczności, ale teraz stwierdzam, że absolutnie nie!


    „Rzeka” opowiada o Kilianie, który pewnego dnia ma dość bezczynności i postanawia wybrać się w podróż w celu poszukiwań ojca. Jego rodziciel mianowicie brał udział w wojnie. Skończyła się ona jednak już kilka lat temu, a o tacie Kiliana ni widu, ni słychu. Jego postanowieniem jest wybranie się na wierzchołek pobliskiej góry, z której ma nadzieję na spostrzeżenie wracającego ojca. Wierzchołek ten nie kończy jego wędrówki, staje się on początkiem i końcem jednocześnie…


    Bałem się troszeczkę, że „Przepowiednia” była zwykłym zbiegiem okoliczności i że ta książka będzie o wiele gorsza. No ale mama o nazwisku Musierowicz zobowiązuje! „Rzeka” była dobra, chociaż chyba podobała mi się ociupinkę mniej niż właśnie „Przepowiednia”.


    Ale ale! Najpierw plusy. Przede wszystkim te wspaniałe, barwne, żywe opisy! Wspomniałem gdzieś, że Emilia Kiereś naprawdę pisze je nadzwyczajnie. Maluje przed oczami czytelnika świat, w którym główny bohater żyje, wędruje, a przede wszystkim szuka. Można zamknąć oczy(albo nawet nie) i wciągnąć pełną piersią górskie powietrze czy zapach morza, które odczuwa główny bohater. Nie są to takie żmudne opisy, na jakie na przykład można natknąć się u Sienkiewicza, o nie! Przez te w „Rzece” się płynie, dosłownie.


    Powieść Emilii Kiereś, podobnie jak książki Musierowicz, niesie za sobą naukę. Jest to pozycja przede wszystkim o szukaniu. Szukaniu rodzica, szukaniu prawdy, szukaniu przebaczenia. Autorka na początku opisuje Kiliana jako małego, zagubionego, zdesperowanego chłopca, który chce tylko (albo aż) odszukać ojca. W czasie trwania akcji widzimy jego przemianę w dorosłą osobę, w mężczyznę, która nie boi się prawdy, nie boi się przeszłości i która przede wszystkim chce wszystko naprawić.


    Co mi w tej pozycji przeszkadzało? Mam wrażenie, że pomimo tego przesłania i puenty, była ona trochę infantylna jak dla mnie i przewidywalna. Główny bohater mnie też czasami denerwował. Ta prostota i dziecinność miała jednak coś w sobie i też nie można powiedzieć, że to do końca jest minus.


    W książce bardzo podobał mi się czas akcji i w ogóle świat wykreowany przez autorkę. Powieść dzieje się, tutaj lekko strzelam, bo autorka tego dokładnie nie określiła, gdzieś we wczesnym średniowieczu, co pozytywnie wpływa na klimat panujący w całej pozycji. Mam wrażenie, że gdyby tę historię umiejscowić w innym czasie, to już nie byłoby w niej „tego czegoś”.


    Zwróciłem też uwagę na to, że w zasadzie główną uwagę Emilia Kiereś skupiła na Kilianie, a inni bohaterowie są na granicy drugoplanowych i epizodycznych, co bardziej zwraca uwagę czytelnika na problemy i rozwój tegoż właśnie Kiliana. Innym bohaterem, którego autorka też wyróżnia, ale już w mniejszym stopniu, jest sokół, który przez to stał się moją drugą ulubioną postacią. Wydawałoby się, że wpływa to na minus powieści, no bo bohaterów poznajemy tylko oględnie i nie da się ich polubić, ale ja bardziej skłaniałbym się ku temu, że wpływa raczej na plus. Poprzez wyeksponowanie głównego bohatera, autorka zmusza nas do refleksji nad nim samym, nad jego problemami czy podjętymi decyzjami.


    I przyszedł czas na wydanie… No cóż ja tu mogę napisać, sami koniecznie musicie sprawdzić, ponieważ ja się zupełnie rozpływam. Twarda oprawa i porządny papier. Oprócz tego taką małą ciekawostką i smaczkiem jest to, że projektem okładki i ilustracji zajęła się sama autorka. Z pewnością dodaje to uroku książce.


    Wspaniała powieść o miłości do rodziców i zaufaniu, które obcy mogą wykorzystać… Polecam, nie tylko dla dzieci!

Moja ocena: 8/10



Za książkę dziękuję wydawnictwu Akapit Press.

Komentarze

Często czytane...